Powoli można zacząć odliczać:
dziesięć, dziewięć jest pusto na ulicach.
Osiem, siedem i wszystko zniknie,
mamy sześć sekund i pociągną za dźwignię.
Policzmy od pięciu do czterech,
nie żałuj decyzji, pomimo rozterek.
Chciałbym uwiecznić tę ostatnią sekundę,
gdy nawijam makaron, jak Zakochany Kundel.
Świat dobiega końca za trzy, dwa.
Zbliża się anioł i rozkłada skrzydła.
Miasto płonie, ja podziwiam jak Neron,
tworzyliśmy historię, jeden zero.